Łączna liczba wyświetleń
niedziela, 5 czerwca 2011
BYĆ TATĄ BEZCENNE...
Właśnie w końcu moja córeczka zasnęła w wózku podczas powrotu do domu i styrany tata ma czas pobuszować po necie. Nie wiem co wy robiliście w te upalną niedzielę ale ja, dzięki mojemu dziecku, mogłem podziwiać uroki żaru lejącego się z nieba będąc na dworze. Moja przygoda ze skwarem i zabójczym słońcem rozpoczęła się już o godz 7.30 (moje dziecko wstało o 6.00 w niedzielę - nie zna litości), a skończyła o 16.00 lub raczej to wygląda na "przerwę techniczną" spowodowaną totalnym rozładowanie się baterii u mojej córeczki - właśnie trwa ich ładowanie. Tak więc spędziłem najgorętsze chwile bez czapki gdyż moje dziecko ma jakaś obsesję i nie pozwala mi ich nosić. Pot lał mi się wszędzię i tu trzeba dziękować za rowek na tyłku bo działa jak swoista rynna i zapobiega zalaniu pośladków. Uwielbiam takie dni gdy ładnie się ubierzesz i wypachnisz by za chwile mieć ducha z potu na plecach, zlane pachy i walić jak samica łosia podczas ruji i zastanawiać czy to tylko ty tak swąd wydajesz czy na szczęście nie jesteś sam i panuje ogólny Smrodowy Armagedon. W każdym razie po takim dniu docenia się zimny prysznic, jeszcze zimniejsze piwo i gorącą kobietę...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz