Łączna liczba wyświetleń

wtorek, 9 sierpnia 2011

Samotny wilk – droga do szczęścia


Opowieść tą poświęcam samotnemu wilkowi, a historię tą jedynie zasłyszałem, więc mogę coś pominąć lub wyolbrzymić, za co serdecznie przepraszam. Działo się to w maju 2011 roku. Jak co roku w tym to czasie organizowany był turniej samochodowy w Sierakowie – zwany „Rajdem Maliniaka”, na który to podążali to śmiałkowie ze wszystkich stron. Tak miało się również tego roku, jednakże nie wszystko było takie same gdyż nasz dzielny samotny wilk miał się nie zjawić gdyż miał pustą sakiewkę, bo zima była sroga a karczmy zdzierały strasznie. Wydawać się mogło, że impreza może się odbyć bez niego, lecz jednak on nie mógł obyć się bez niej – po prostu beznadziejna miłość. Ale cóż było robić, kaski na pasze dla czarnej Hondy nie było, a droga daleka. Na szczęście znalazł się przyjaciel Łysy z Dębca, który pożyczył swojego umęczonego górala, pamiętającego jeszcze pierwsze otwarcie hipermarketu w grodzie Poznań. Nasz dzielny wilk dosiadł mocno owego wierzchowca i pognał na nim. Gnał jak wicher motywowany wizją napitku lanego bez umiaru. Nie zważał na wysokie krawężniki ani na inne przeszkody i tak pokonał 80km w 4 godziny, wyczynem tym zawstydzając Turbodymomena oraz powodując w Sierakowie ogólny szczęko-upadek. Właśnie tak nasz samotny wilk dotarł do celu – ja tam nie byłem miodu i piwa nie piłem.

"Co wilkowi w gardło wpadło, to przepadło."
"Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w owczej skórze, a wewnątrz są drapieżnymi wilkami."

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz