Wcześniej w tym blogu pisałem wzmiankę o „kochanych” sąsiadach, od której to minął prawie rok wiec w związku z tym nazbierało się kilka nowych historii. Najpierw przedstawię dwa ciekawe przypadki zakłócania snu. Pierwszy jak to bywa w bloku to impreza – zwykła impreza z alkoholem, głośną muzyką i… sprzeczką. Zawsze po alkoholu umysł jaśnieje i dochodzi do różnicy zdań. Tym razem pewnie było podobnie z tym, że mogło być ostro po w sumie to nie głośna muzyka nas obudziła, czy rozmowy, lecz głośne ostrzeżenie w stosunku do współimprezowicza brzmiące „Uspokój się, bo pały już jadą” powtórzone kilkakrotnie jak alarm lotniczy.
Drugi przypadek – to głośne krzyki i jęki tuz po północy. Z początku myślałem, że to jakaś kłótnia rodzinna i mąż w stylu włoskim tłumaczy zonie swoje rację. Jednakże po głębszym wsłuchaniu się tego jęko-stękania do moich uszu dobiegł również stękający z wysiłku głos męski. Jednoznacznie wskazywało to na upojny sex – taki, jaki jest po dużej ilości alkoholu, gdy hamulce znikają jak w starym aucie oraz przez przytępienie zmysłów wytrzymałość rośnie. Nie przesądzając trwało to dobre 45 minut. Aż sam nabrałem ochoty na sex – obróciłem się w stronę śpiącej żony. Próbowałem zdobyć od razu ostatnią bazę, lecz umiejętnie mnie wyatutowała – instynkt obronny górą.
Ostatni najświeższy przypadek jest z 17 sierpnia, gdy to wracałem z rodziną samochodem z miasta. Zaparkowałem jak w zwykle w hali garażowej i zmierzaliśmy do domku, gdy zauważyłem na drzwiach garażu sąsiada kartkę. Zaciekawiłem się czy chce wynająć może, czy coś w tym stylu, wiec podszedłem. Jednak na drzwiach nie było ogłoszenie, lecz pozdrowienia od sąsiada, które przedstawia poniższa fotografia.